Strona:Klemens Junosza Wybór pism Tom V.djvu/36

Ta strona została skorygowana.

niego zamiatać i śmiecie wywozić, to zkąd ja wezmę na miotły? czem zapłacę taką babę co zamiata i takiego chłopa co wywozi? To będzie zguba miasta, zniszczenie, upadek... wszyscy obywatele z torbami pójdą... a przez kogo? przez jednego człowieka, który sam nie wie czego chce.
— I cóż na to doktór?
— Co doktór może?! Wiadomo panu, że nasz doktór też jest obywatel, tyle lat żyje między nami bez komisyi sanitarnej, to zapewne musi sobie miarkować, że dożyłby i do śmierci bez takiego interesu, ale jemu, jako doktorowi, nie wypada powiedzieć, że taka komisya jest niepotrzebna.
— Ma się rozumieć... to prawda...
— Ja zawsze tylko prawdę mówię. Doktór zrobi to, co pan Dezery zechce, cała nadzieja w obywatelach. Oni nie przystaną na żadne nowości. Ja już puściłem w kurs tę wiadomość i nasze żydki śmieją się i kiwają głowami, a mieszczanie już wypili kilka garncy wódki ze zmartwienia i odgrażają się... Matka dziecka nie będzie tak broniła, jak oni swoich śmieci i starych porządków...
— Co to pomoże... jak doktór będzie chciał, to ja muszę przedstawienie zrobić, a wasza opozycya tyle znaczyć będzie, co zeszłoroczny mróz.
— Nu, panie prezydencie, kto wie, może nasze żydki co wymyślą... Dla czego niemają wymyśleć? mądrych głów w Piskorzewie, Bogu dzięki, nie braknie...
Kupno placu, datek dla Berka waryata, wreszcie pomysł komisyi sanitarnej, przechyliły ostatecznie szalę.