— Poślij mu świadków natychmiast, w tej chwili, nie zwłócząc ani sekundy.
— Mówiłem ci już, że Kukasiński drzewo rąbie, a Rzodkiewka po piwo poszedł.
— O, mój panie, nie udawaj naiwnego!... wiesz dobrze o jakich świadków chodzi. To sprawa honorowa...
— Pojedynek!
— Tak, pojedynek, ja tego żądam, ja — kobieta!!
Regent do pierwszego pokoju zajrzał i na cały głos zawołał:
— Panie Szrajberski! biegaj-no pan co żywo, do sekretarza hypotecznego; niech ci na poczekaniu zrobi wypis nieruchomości Nr. 142 bb, przy ulicy Zawrotnej, sukcesorów Berka Noecha Ziegelhorna, tylko pędź natychmiast, bo rzecz wyjątkowo pilna...
Dependent pochwycił czapkę i przecierając oczy wybiegł, a regent powróciwszy do żony, rzekł z gorzkim wyrzutem:
— A Maryniu... doprawdy, żądasz za wiele odemnie!...
— Zawiele?!
— Pojedynek; bagatela!... a wiesz ty kto ja jestem? a znasz ty odnośny artykuł kodeksu kar głównych i poprawczych? wiesz o czem on śpiewa?
— Wiem, że ty jesteś obrońcą honoru mego i mojej siostry...
— Honoru! ale jakąż rolę gra honor w tym wypadku? Wam się zdawało, że Dezydery chce się żenić, jemu zaś wcale się nie zdawało, interes jest w porządku. Do takiego aktu, moja kochana, trzeba dobrej woli
Strona:Klemens Junosza Wybór pism Tom V.djvu/61
Ta strona została skorygowana.