Strona:Klemens Junosza Wybór pism Tom V.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

zawsze mi się zdawało, że ty na obywatela ziemskiego wyjdziesz.
— Dlaczego?
— Minę taką masz szlachecką. No, bywaj zdrów i dokończ drzemki, którą ci przerwałem.
Po wyjściu adwokata, pan Michał stanął przed wielkim lustrem i pilnie zaczął się przypatrywać swojej postaci, mówiąc półgłosem:
— Co on u licha obywatelsko-ziemskiego we mnie widzi? ja-bo nic. Istotnie nic... chociaż zdaje mi się, że mój nos cokolwieczek jest, jakby to nazwać?... szlachecki. Jest, jest istotnie... porządny nos, niema co mówić, No i wąsy... bardzo obywatelskie, grube, zawiesiste. Piękne wąsy.... W samej rzeczy dziwię się, żem tego poprzednio nie zauważył... Cera... stanowczo białej cery nie mam, jest ona jakby opalona... aha... ogorzała twarz, jakbym z wełną przyjechał, dalibóg! To szczególna, a postawa, tusza to już czysto obywatelskie; dobre oko ma ten adwokat... odrazu dostrzegł i ma słuszność. Ilu obywateli ziemskich znam, wszyscy wyglądają tak jak ja. Typowy jestem szlachcic, słowo daję!
Już do przerwanej drzemki pan Michał nie powrócił, natomiast odbył długą konferencyą z żoną. Poczciwa kobiecina wiadomość tę przyjęła z przerażeniem. Na samą myśl opuszczenia Warszawy, rozstania się z wygodnie urządzonem mieszkaniem, doznawała nieopisanej trwogi. Uspokoiła się dopiero, gdy ją mąż zapewnił, że posiadanie folwarku będzie tylko czasowe, że kupno wynika z konieczności ratowania posagu Jadwini i że po