Strona:Klementyna Hofmanowa - Pamiątka po dobrej matce.djvu/180

Ta strona została przepisana.

przez cały ciąg dni twoich, poprzedzą cię u tronu Przedwiecznego, i otrzymają przebaczenie win popełnionych; tym sposobem używać będziesz szczęścia, a jak nadejdzie ostatnia godzina, pójdziesz na łono Ojca wszystkich ludzi, bez trwogi i żalu!
Już od dni kilku słaba moja ręka, zaledwie pióro utrzymać może... już nawet zebrać myśli nie jestem zdolna!... czuję, jak krew moja stygnie i płynąć w mych żyłach przestaje... a wtedy tylko, kiedy o matce, o mężu i was wspomnę, lekkiego bicia serca domyślić się mogę... Już wszystko niknie przedemną... za chwil kilka nowe się dla mnie otworzy życie. Słyszę głos Przedwiecznego wołający na mnie, słyszę go bez trwogi. Anioł pocieszyciel mówi do duszy mojej: »Długie twoje cierpienia, żal, któregoś w opuszczeniu matki, męża, dzieci i przyjaciół doznała, przebłagał gniew Stwórcy, gotów jest do przyjęcia ciebie«. Idę więc... idę... powoli, lecz śmiało. Pozwól tylko Panie! abym, nim złączę się z Tobą na wieki, raz jeszcze do córki przemówić mogła. Amelio! niech tu jeszcze pożegnam cię i pobłogosławię... Wczoraj mówiłam z tobą o tem piśmie, łzy twoje, łkania, nie dozwoliły mi usłyszeć słów, któreś wyrzekła, ale serce moje zrozumiało cię jednak; widziałam, że ta chwila nie wyjdzie nigdy z twojej pamięci!... że nie napróźno spisałam te rady, że za niemi pójdziesz, że samo wspomnienie umierającej matki wstrzymać cię potrafi od błędu, a chęć podobania się cieniowi memu, zachętą będzie do cnoty. Myśl ta osładza ostatnią moją godzinę... Lecz coraz więcej sła-