Strona:Klementyna Hofmanowa - Pamiątka po dobrej matce.djvu/19

Ta strona została przepisana.

jak okropne męczarnie dręczyć muszą, w chwili bliskiej śmierci tych, którzy jakie popełnili zdrożności. Ach! córko, zaklinam cię, nietylko się chroń występku, ale i błędów z pilnością unikaj, nie doświadcz nigdy dręczących mnie boleści! Wina moja, tak lekka w oczach niektórych ludzi, ileż mnie nieszczęśliwą uczyniła! Jakże ją sobie teraz wymawiam! Jednak mniej nad nią ubolewać będę, jeśli mój przykład uchroni cię od wszelkiego przewinienia i od tej zbytecznej czułości, którą długo cnotą mieniłam. Ona mi nie dozwoliła tak dobrą być córką, jak ty nią jesteś i będziesz; przez nią napełniłam goryczą życie tego, którego każde cierpienie nietylko łzami, ale i krwią odkupićbym chciała; przez nią nareszcie umieram! Kto inny twego wychowania dokończy. Ach! strzeż się jej Amelio! łatwo i składnie wkraść się może do serca, bo się ukazuje ozdobiona pozorami cnoty. Niewinna młodości prostota zgadnąć nie może, że uczucia litości, troskliwość o osoby nam drogie, skoro je do wysokiego posuniemy stopnia, szkodliwemi się stają. Rzecz smutna, ale na nieszczęście prawdziwa, że częstokroć dobre na złe wychodzi; ja sama dowodem tego jestem...
Gdyby mi drugi raz rodzić się przyszło, zdaje mi się, iżbym już nie zbłądziła; rozsądek hamowałby żywość czucia mego, przekonanąbym o tej prawdzie była: że człowiek unikać powinien trapiącej zgryzoty, a dni życia swego ile możności osładzać uciechami, byleby te w niczem go nie upodliły i były zgodne z wysokiem jego przeznaczeniem. Mówię to z przekonania; niech ci się przyda doświadczenie tak drogo nabyte. Korzyść, którą ztąd odniesiesz, będzie i moją korzyścią i pociechą przy zgonie; bo czyż każda matka nie odradza się na nowo w dziecięciu swojem? czyż jego życie nie jest jej życiem,