chodzi. Wkrótce list papieża do kardynałów francuskich potwierdził encyklikę. De Mun i niektórzy z jego towarzyszy przyłączyli się do polityki papieskiej i na rozkaz stali się republikanami. W izbie pod kierownictwem deputowanego Piou utworzyła się prawica republikańska, która zgodziła się na konstytucję, zachowując swobodę zwalczania wszelkiego prawa, wrogiego kościołowi. Lecz wielu katolików prowincjonalnych i rojalistów, niezdolnych do zrozumienia tej polityki, potępiło ją w ten sposób, że swiętopietrze silnie na tym ucierpiało. Damy dewotki z Bretanji i z Anjou modliły się o nawrócenie papieża.
Ministrowie Rzeczypospolitej uwierzyli lub udali, że wierzą w liberalizm Leona XIII. Na to zdumiewające głupstwo nikt nie zwrócił uwagi, do tego stopnia mało wiadomym jest we Francji, co to jest papież. I ministrowie mogli sobie powinszować mądrości, która pozwoliła temu inteligientnemu arcykapłanowi zbliżyć się do Rzeczypospolitej. W istocie Rzeczpospospolita pod przewodnictwem bardzo godnego przedstawiciela wielkiej burżuazji Carnot’a wykazywała wielkie zadowolenie z siebie samej. Winszowała sobie zjednoczenia wszystkich sił zachowawczych społeczeństwa. Dumną była, widząc, jak przychodzą do niej księża i szlachta. Na wzór dawnych monarchji wyciągała do religji dłoń władczą i opiekuńczą.
Wydziałem wyznań zarządzał r. 1894 pewien minister, uczeń Gambetty, lecz zupełnie inny, niż Jules Ferry, bynajmniej nie imperjalista, człowiek cichy, prosty, bez wszelkiej ambicji, który chętnie zajmował się filozofją niemiecką, popijając piwo. Był bardzo inteligientny; nieprzenikliwa dobroduszność owijała ostrza jego ironicznego umysłu. Był bardziej oczytany, niż bywają zwykle politycy. Znał książki Lamennais’a i mowy Montalambert’a i interesował się sprawami kościelnemi. Jako minister, lubił rozmowy z biskupami, a że duszę miał miękką i dobrą, począł ich kochać. Uwierzył, że są, jak on, subtelni i umiarkowani;
Strona:Kościół a Rzeczpospolita.djvu/023
Ta strona została przepisana.