jach chłopskich. Mówili o sobie, że są ubodzy, bardzo ubodzy i że, jak ptacy niebiescy, oczekują codzień ziarna. A posiadali czternaście domów z kapitałem obrotowym, wynoszącym miljon i więcej. Dane ścisłe o nich znaleźć można w sprawozdaniu z procesu, który został im wytoczony. Zbogacili się, sprzedając cuda św. Antoniego. Wiadomo, co nizka dewocja współczesna uczyniła z tego franciszkanina, pełnego odwagi i miłosierdzia, który w wieku surowym i ciemnym życie swe poświęcił obronie ubogich przed skąpstwem biskupów i okrutnością książąt. Dziś, za pośrednictwem assompcjonistów i za uczciwym wynagrodzeniem odszukuje zgubione przedmioty i nie tylko pieniądze, klejnoty i klucze. Znam w Bordeaux pewnego kamienicznika, któremu pomógł znaleźć lokatora, i pewną, damę, której pomógł znaleźć nową miłość. Aby wyzyskać sprawę Dreyfusa, założyli własny dziennik La Croix, redagowany w stylu O. Duchesne'a, i któremu za winietę, zamiast „handlarza pieców kuchennych” [1], służył Chrystus na krzyżu: symbol ten dla otumanienia prostych umysłów nadawał cech świątobliwości budującej i majestatu form liturgicznych brudnym wymysłom i oszczerstwom wstrętnym. Wkrótce takie Croix zaczęły wychodzić we wszystkich departamentach, rozpowszechniając po wsiach wraz z wizerunkiem Chrystusa kłamstwo i potwarz. Z drukarni ich, zwanej „Domem Dobrej Prasy”, wychodziła masa przeglądów, kalendarzy, broszur agitacyjnych, religijnych i politycznych. Założyli wiele instytucji, założyli bractwa dla popierania kupców katolickich i dla zmuszenia przez głód do pobożności drobnych sklepikarzy; założyli stowarzyszenia rycerskie, których członkowie skła-
- ↑ Nie dający się na polski przetłumaczyć dwuznacznik: Marefiand de fourneaux. „Fourneau“ po francusku „piec kuchenny", a zarazem — głupiec. Przyp. tlum.