mawiali stosowania prawa o kongregacjach, a dojdziemy do przekonania, że umysły nie były tak uspokojone, jak to sądził Waldeck-Rousseau.
Nieczuły na obelgi i groźby, Combas dalej pełnił swe dzieło. Rzeczą Izb było dać zezwolenie lub odmówić upoważnienia kongregacjom nieuznanym, zgodnie z prawem z r. 1901. Prośby te były liczne, i gdyby trzeba było uczynić z każdej przedmiot prawa specjalnego i oddawać na rozpatrzenie jednej lub drugiej Izbie, dziesięć lat nie byłyby starczyły; prawo nigdy nie byłoby zastosowane; a, nie można było przypuszczać, aby takim był zamiar prawodawcy, nawet gdy chodzi o prawo o kongregacjach. Po wysłuchaniu zdania Rady Państwa, rząd przedstawił prośby o upoważnienie w sposób, który pozwolił Izbom głosować przez „tak“ i „nie“, a prośby, odrzucone przez jedną z Izb, nie wchodziły już do drugiej, przestawały bowiem odtąd być prawnie dopuszczalnemi.
Rząd podzielił kongregacje na trzy grupy: nauczające, dobroczynne i kontemplacyjne, i przedłożył dla każdej z tych trzech kategorji projekt specjalny.
Metodę tę, która dla prawicy przedstawiała tę wielką niedogodność, że czyniła prawo stosowalnym, zwalczano za pomocą argumentów prawnych, na które minister odpowiedział w mowie, wygłoszonej przed Izbą Deputowanych d. 18 marca 1903. Oto jej ustępy zasadnicze:
„Głosując zbiorowo, nie sprzeciwiacie się ani literze, ani duchowi prawa z d. 1 lipca r. 1901. Nie traćmy czasu na subtelności. Zwróćmy się wprost do tekstu.
„Sprawą tą rządzą dwa teksty. Pierwszy, zawarty w artykule 13, uchwala, że żadna kongregacja nie może istnieć bez prawa, które na nią zezwala. Tekst drugi, zawarty w artykule 18, głosi, że kongregacje, którym odmówiono upoważnienia, będą uważane za prawnie rozwiązane. Lecz żaden tekst nie skazuje nas na odpowiadanie odmową oddzielną i kolejną na jednakowe podania o autoryzację.
Strona:Kościół a Rzeczpospolita.djvu/044
Ta strona została przepisana.