obrażać Pawła. Biada nam, gdy oburzymy przeciwko sobie jakąkolwiek wpływową dewotkę. Tyranję Rzeczyn pospolitej zastąpi tyrania tab kropielnicznych“[1].
De Lanessan sądzi, że lud francuski nie jest dość wierzącym, aby czynić wielkie poświęcenia dla wiary. Trudno określić liczbę wiernych. Nie wiem, skąd to Taine wziął, te na trzydzieści osiem miljonów Francuzów jest cztery miliony katolików, spełniających obrządek, śród których wielka ilość kobiet i dzieci. Jest to możliwe. Biskup orleański Dupanloup na trzysta pięćdziesiąt tysięcy katolików swej djecezji liczył trzydzieści siedem tysięcy takich, którzy obchodzą święta wielkanocne. Ksiądz Bougrain w obliczeniach nowszych znajduje cyfrę zbliżoną.
Pewien wybitny poseł z prawicy, Jules Delafosse, zauważył, że z pewnej części Limousin, między Indre i Crense, chłopi dziwnie dalecy są od praktyk religijnych.
„Istnieją jeszcze w każdej gminie kościół i ksiądz, lecz sam tylko ksiądz wchodzi do kościoła. W gminie, w której mieszkałem, ja tylko i moi bliscy bywaliśmy na mszy niedzielnej. Nie widać tam było ani kobiet, ani dziewcząt, ani chłopców. Nawet dzieci, które przygotowują się do pierwszej komunji, nie chodzę na mszę! Niema zresztą śladu jakiegokolwiek wrogiego usposobienia względem religji. Nie jest to nawet obojętność bezwzględna. W niektóre święta bowiem, jak oto Wielkanoc, Wszystkich Świętych i Boże Narodzenie, wszyscy przychodzą do koś-dola. Chrzci się dzieci, przygotowuje się je do pierwszej komunji, żenią się i grzebią zgodnie z obrządkiem katolickim. Lecz są to odruchy czysto atawistyczne, z któremi ludzie dzisiejsi nie łączą żadnego uczucia ani żadnego właściwego im znaczenia“[2].