Strona:Kogut Koko i Kwoczka Czarnooczka.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

LIS (budzi się). A! a! a! Gdzieżem to? Co tak zimno? prawda! porwałem koguta... Będą miały dzieci kolację... Obiad przespałem... Cha! cha! cha! A to mi się udało! A i jednego guza nie oberwałem i mam pieczeń! (przeciera oczy). Głowa ciężka... Prawda! Upiłem się! Ale winko było wyborne... (krzyczy). Uhu! Uhu! Uhu! Szukaj wiatru w polu! Głupi schował w trawie butelki, a mądry lis znalazł i wypił... No Koko, w drogę! Cóż on taki ciężki. Z pół puda chyba waży! Spiłem się, więc mi się zdaje tak ciężki... Dalej! Najemy się dziś, najemy! A jutro marsz po kwoczkę Czarnooczkę! (staje nad brzegiem rzeki). Tędy bliżej! Pilno mi do domu na fajkę! O! słyszę już wycia lisiątek... Marsz! (wpada i tonie). LISIĄTKA (nawpół drogi do lisa). Tato!
ŻABA. Wasz tata z żabami się brata.
LISEK I. Oj! oj! uciekajmy!
LISEK II. Sił mi brak!
LISEK I. Zapomniał o nas!
LISEK II. O, nie, przecież on nasz tata!
LISEK I. Pewnie wpadł w sidła!
LISEK II. Tato, tato! Uhu! uhu! uhu! (padają przy drodze).