Ta strona została uwierzytelniona.
— Cóż to za urwis z pod ciemnej gwlazdy! a to bić, a kija nie zdjmować z niego!...
I nic innego nie było słychać w całej kamienicy o tym stróżaku, tylko takie mowy.
Tak się ten chłopak wszystkim dał we znaki!
Raz konewkę praczce chwycił, w kąt schował. Praczka chodzi lamentuje, wymyśla, a stróżak — patrzy i śmieje się jej w żywe oczy.
— Franek mówi praczka — ty pewno wiesz, dgzie moja konewka!
— Ja? — Skądbym wiedział!
— Boś ją schował!
— Ja ją schował? Widzieliście jakem ją chował?
I tak się nastawił, jakby mówił najprawdziwszą prawdę.
Praczka do izby, a Franek po konewkę i na drodze ją stawia. Praczka wychodzi, patrzy, jest konewka.