Strona:Koniki Tadzia, Stróżak, Lekcja Emilki.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

z robiwszy z chleba. Mówię wam, moje panny o tem, dlatdgo abyście spotkając takiego niedźwiedzia, nie myślały że to prawdziwy i nie uciekały. Chińczyk, ty nicdobrego! Czego się znów śmiejesz? Spotkanie się z niedźwiędziem wcale nie należy do rzeczy śmiesznych! Nie czytałeś chyba nigdy książki z podróżami z której mi Julek opowiadał o takiem spotkaniu. Zdaje mi się, że ja cię już niedługo ztąd wyrzucę. Patrz jak Nini grzecznie siddzi, albo Lili! Po oczkach jej widać że uważnie słucha! A ty co nieuku!
Cóżby tu jeszcze na T?
... Tomaszowa! Niania! Bardzo ją kocham! Ona mnie piastowała, gdy byłam malutką... ot, tak jak my, moje panny! Śliczne bajki opowiada! A co ich umie, to i nie policzyć! O zaklątej królewnie, o trzech braciach, ico było dwóch mądzych, a jeden głupi; o barenim kożuszku. Chińczyk! Czego się śmiejesz? Czego się że nogi trzymasz? Czy to jest przyzwoita pozycja na lekcji? Zaraz zapiszę w dzien-