źrebaczek. Z wyszukaniem tych maleńkich była wielka bieda, bo fasole ogromnie dorodne rodziły się u Jagodzińskich. Ale też kiedy fornalki ustawione już były to zajmowały całą deskę podłogi, od ztołu, do zielonego kufre starej Jadodzińskiej.
Patrzał na nie Tadzio z dumą i uśmiechem. Ani w Biernacicach, ani w Zbytczycach, ani w Gostowie, nigdzie takich ślicznych fornalek nie było!
Potem szły różnej maści źrebce. Tych bywała cała kupa, a wszystko to jeszcze młode i nieoprzęgane. Tych źrebców pilnował żółty piesek, Gać, na którego Tadzio wybierał co najmniejszy groszek. Ten psiak to miał prawdziwą mękę z temi źrebakami! Co ten się nie naujadał, nie nagonił, czy to na pastwisku, koło komina, gdzie cegły tylko były, czy w stajni, za pudłem, w którem Jagodzińka czepki swoje chowała, czy wreszcie przy pojeniu, u cebrzyka, na którem błyszczały obręcze jak złote — ciągle te sięźrebc oz-
Strona:Koniki Tadzia, Stróżak, Lekcja Emilki.djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.