gą, Abdallah-Ibn-Masud szamoczącemu się i przeklinającemu jedném cięciem zmiótł głowę. Śmierć jego była hasłem porażki Korejszytów. Pierzchli w nieładzie, siedmdziesięciu pozostało na polu bitwy, tyluż dostało się do niewoli. Ze strony Muzułmanów poległo czternastu, i tych imiona, jako męczenników wiary, święcie przechowane zostały.
Dziejopisowie przypisują zwycięztwo nadprzyrodzonéj potędze. Ledwie Mahomet cisnął był grad piasku, gdy trzy tysiące anielskich wojowników, strojnych w białe i żółte zawoje, powiewając lśniącemi szaty, na karych i białych rumakach, wpadło lotem pioruna na Korejszytów, druzgocząc, niszcząc wszystko w szalonym biegu. Potwierdza to świadectwo pasterz, strzegący trzody, na przyległem wzgórzu: „Ja i mój krewny przypatrywaliśmy się właśnie bitwie, gdy w tém ujrzeliśmy obłok pędzący ku nam, grzmiący odgłosem trąb i rżeniem koni. Gdy się zbliżył, wysunęły się z niego zastępy zbrojnych aniołów i zagrzmiał głos straszliwy Archanioła wołający na klacz swą: „Prędzéj! daléj! Haizumie!“ Na ten głos okropny, skonał mój towarzysz z przestrachu, ja zaś cudem ocalałem.
Po bitwie Abdallah-Ibn-Masud, przyniósł głowę Abu-Jala Mahometowi; ten patrząc na nią zawołał; „On był Faraonem naszego ludu.“
Muzułmanom poległym oddano ostatnią cześć; co zaś do trupów Korejszytów powrzucano je bezładnie do jamy. Szło teraz o to jak podzielić się jeńcami. Omar był zdania, by im pościnać głowy, Abu-Beker, by ich za okupem puszczono. Mahomet zauważył podobieństwo Omara z Noem, który błagał Boga o wygubienie występnych potopem, Abu-Beker zaś jak Abraham wstawiał się za niemi. Litość wreszcie przemogła. Dwóch tylko jeńców stracono, Nadara, któren wyśmiewał Koran, jako zbiór perskich bajek i powiastek, i Okbę, któren targnął się był na życie proroka w Kaabie.
Kilku uboższych jeńców udarowano wolnością, związawszy ich przysięgą nie podnoszenia nigdy oręża przeciw Mahometowi.
Jednym z najznakomitszych jeńców był Al-Abbas wuj Mahometa. Pojmał go w niewolę Abu-Yaser, człowieczek mały, niepozornéj postawy. Gdy wyśmiewali się z tego obecni, utrzymywał Al-Abbas, że się poddał olbrzymiemu rycerzowi siedzącemu na dzikim rumaku. Abu-Yaser chętnie by zaprzeczył tym słowom ćmią-
Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/086
Ta strona została przepisana.