Korzystając z zawieszenia broni, po bitwie pod Ohud, Abu-Safian niezmordowany wróg Mahometa, wszedł w konfederacją z plemieniem Gatafan, z kilku koczującymi ludami, oraz z żydowskiém pokoleniem Nader, wygnanem z siedzib przez Mahometa. Z upływem roku gotował się ciągnąć połączonemi siłami wynoszącemi do dziesięciu tysięcy zbrojnego ludu na Medynę.
Mahomet wcześnie uwiadomiony o tém, a nauczony smutnym dniem pod Ohud, nie chciał wyruszyć w polo na jego spotkanie, obawiając się tajemnych nieprzyjaciół w Medynie, Abdalli-Ibn-Obby i obłudników.
Tymczasem wzięto się żwawo do obwarowania miasta.
Salman pers, radził by głęboką przed murami wykopano fossę. — Mahomet usłuchał mądréj téj rady.
Dziejopisowie wspominają o wielu cudach, kopaniu fossy towarzyszyć mających.
Pewnego razu jednym koszem daktyli nasycił prorok tłum ludu. — To znów tysiąc robotników nakarmił mięsem jednego jagnięcia i bułką owsianego chleba. Oskard którym łamał skałę sypał iskry, które oświecały Yemen, pałac cesarski w Konstantynopolu i rezydencję Szaha perskiego w Ispahan.
Ledwie że ukończono przekop, gdy się na sąsiednich wzgórzach zjawił nieprzyjaciel.
Zostawiwszy Ibn-Omm-Maktuma zaufanego wodza w mieście, wyszedł Mahomet na czele trzech tysięcy ludzi, na spotkanie wroga, i sprawił swe szyki do boju, mając ów głęboki rów przed sobą.
Abu-Safian sunął się ku niemu zawzięcie, znalazłszy jednak szeroką fossę w drodze, przywitany gradem strzał cofnął się w nie-