Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/134

Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ XXXII.

Wyprawa na Syrję. Intrygi Abdalli­‑Ibn­‑Obby. Kontrybucja z prawowiernych. Pochód wojska. Przeklęta kraina. Hadżar. Obóz pod Tabuk. Podbicie sąsiednich krain. Kaled ubiega zamek Okaidora. Powrót do Medyny.

Bądź siłą oręża, bądź potęgą wymowy, uczynił się teraz Mahomet mocarzem całéj Arabji. Rozpierzchłe plemiona w wiecznéj niezgodzie żyjące, zlane w jednorodną massę, stały się potężnym narodem. Na jego czele mógł Mahomet śmiało nieść ziarna Islamizmu do obcych krain.
Liczne jego zwycięztwa, oraz napad na pewną osadę, zbudził wkońcu drzemiącą uwagę cesarza Herakljusza, który począł na pograniczu Arabji zgromadzać liczne wojska, w celu zgnębienia tego nowego nieprzyjaciela.
Mahomet postanowił uprzedzić go i wnieść święty sztandar wewnętrze saméj Syrji.
Dotąd wyprawy jego otoczone były tajemnicą; o zamiarach wodza wiedzieli tylko posiadający zaufanie. Teraz ogłosił jawnie cel wyprawy.
Nie tak jednakże chętnie zbiegali się wojownicy pod jego sztandary. Wielu wspominając krwawy bój pod Muta, bali się spotkać z wyćwiczonymi zastępami Rzymian, a nadto pora roku niesprzyjała tak wielkiéj wyprawie. Upały były nieznośne, ziemia obróciła się w popiół, wyschły strumienie i źródła. Zbliżało się daktylowanie, potrzeba było rąk do pracy, zarzuty te szeptał ludowi ciągle Abdallah­‑Ibn­‑Obba, Kazradyta a tajemny nieprzyjaciel proroka. „Przyjazna pora, mówił z goryczą, puszczać się w drogę, nicpomnąc na upały, skwary i pragnienie w pustyni.“
„Mahometowi zdaje się, że wojna z Grekami to igraszka; wierzcie mi, to zupełnie inna zabawka, jak wojna Arabów z Arabami! Na Allaha! zdaje mi się, żewidzę was już dźwigających kajdany.”