„iżby ciągnęli jedni wodą, drudzy ziemią.” Wodą niechajby szli, mówił król Jagiełło, Hiszpanie, Angli, Szkoci,Weneci, papież, cesarz Konstantynopolski, król cypryjski, nad któremi hiszpański król niechajby był starszy, a nie to cesarz z ojcem św. wespółek niech ich do zgody przywodzą. Taż armata chrześcijańska ma stanąć u Helespontu, gdzie jest morze najwęższe i Turków z Anatolji do Grecji nie puszczać. A wtedy ziemią niech idą Francuzowie, Niemcy, Szwajcarowie, Czechowie, Węgrowie, dopiero Polacy z Litwą i Rusią, z Wołoszą, niechby złączywszy się u Dunaju szli wspólnie do Grecji. A takby Turki wszystkie od razu zagarnęli i pobili, którychby chrześcijanie sami wszędzie bić dobrze dopomogli. Grecję wyswobodziwszy, radził Jagiełło, do Palestyny iść i ją uwolnić, „do któréj ligi przyjdzie li chrześcijanom, obiecujęć to cesarzu, kończył tak Jagiełło serdecznie, i krwią swoją ledwieć się nie zapiszę i z bratem swym Witoldem, żeć tego wiernie pomożemy i pewnie pośledniemi w téj lidze nie będziemy, już zdrowie, siły i wszystkie dostatki nasze do tego ofiarujemy.” Ale cesarz więcéj myślał o tém, jakby poróżnić Witolda z Jagiełłą i Litwę z Polską pokłócić i dla tego do wspaniałéj wyprawy, jaką to król projektował w Łucku nie przyszło. (Bielski str. 108.)
Korzystając tedy ze swarów panów chrześcijańskich pomiędzy sobą, Turcy coraz więcej wdzierali się do księstw rumuńskich. Stefan multański, już z pomocą sułtana państwa sobie szukał i wyganiał Heljasza, a chociaż złożył hołd królowi w Sniatyniu, jednak wiedział to, że siedzi z pomocą Turka na tronie i dla tego sułtan coraz więcéj chrześcijanom przysiadał fałdów, a papież znowu się krzątał około tego, jakby cesarza z królem polskim zjednać. Wreszcie była jakaś nadzieja, skoro po śmierci Jagiełły, Węgrowie panem swoim wybrali młodego Władysława. Zdawało się, że siły połączone dwóch królestw starczą przeciw Turkom. W istocie król był zwycięzki w jednym boju, w drugim aż do Bulgarji się przeprawił, „gdzie bulgarowie, będąc jednego języka z nami, dobrowolnie się wszędzie Polakom poddawali i nie mogli się z niemi nagadać.” Król zdobył Zofję, potem szedł ku górom, w samą wigilję Bożego narodzenia rozbił tam Karambeja paszę natolijskiego i wziął go do niewoli. Despot serbski z płaczem prosił żeby dalej wkraczać zagonem do Tracji na żyzne pola i tam zimować, bo wtedy się skończy zwycięztwo. Król nie był od tego. Jednakże ludu mu było żal,
Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/246
Ta strona została przepisana.
220
O STOSUNKACH POLSKI Z TURCYĄ I TATARAMI.