Strona:Koran (Buczacki) T. 2.djvu/253

Ta strona została skorygowana.

69. Kiedy mi towarzyszyć będziesz, o żadną mię rzecz nie pytaj, póki ci sam nie powiem.
70. I poszli obaj[1]. Gdy wstąpili do łodzi, sługa Boży, rozbił ją na części[2]. Na cóżeś ją rozbił? Zapytał Mojżesz. Abyśmy zginęli; Oto czyn wielce dziwny!
71. Nie mówiłżem tobie, iż nie będziesz tyle cierpliwym, abyś mógł ze mną pozostać?
72. Niech cię to nie gniewa, że zapomniałem o mojem przyrzeczeniu na chwilę, nie wkładaj na mnie obowiązku zbyt uciążliwego.
73. Udali się w dalszą podróż; a gdy napotkali jednego młodzieńca, sługa Boży go zabił. Jakże, zawołał Mojżesz, zabiłeś niewinnego człowieka; wszak on, o żadną nie jest obwiniony zbrodnię? Tyś ją popełnił!
74. Nie mówiłżem tobie, iż nie będziesz tyle cierpliwym, abyś mógł ze mną pozostać.

75. Przebacz mi jeszcze raz rzekł Mojżesz, lecz jeśli odtąd raz jeden o co zapytam się, nie dozwól mi więcéj towarzyszyć tobie.

    ciu. Idąc daléj Mojżesz spotkał człowieka który znany był z lekkomyślnego a nawet rozpustnego życia, i ten także prosi Mojżesza aby się zapytał Pana Boga jaką też karę gotuje mu za jego grzechy po śmierci. Wracając Mojżesz przyniósł tym obu odpowiedź. Pierwszy usłyszawszy, że pomieszczony zostanie w pierwszym stopniu nieba, okazał wielkie niezadowolenie, mówiąc, że gdyby nawet do fałszywych Bogów modlił się tak gorąco, klęcząc przez siedm lat, tak że mu aż ciało odpadło od kości, dostałby za to wyższą nagrodę. Drugiemu Mojżesz oświadczył że skazany jest do pierwszego oddziału piekła, najmniéj gorącego, a ten z radością zawołał: O jakże dobrym jest ten Bóg, który za tyle grzechów mojego życia, tak łagodną przeznaczył mi karę; nie chcę już dłużéj obrażać go, porzucę dawne błędy i starać się będę zasłużyć na tyle dobroci jaką mi już teraz okazał. Mojżesz zdał sprawę Bogu z wrażenia jakie słowa jego sprawiły na dwóch owych ludziach, i zrozkazu Bożego udał się do nich raz jeszcze, a spotkawszy pierwszego rzekł: Powiedz mi pobożny człowiecze, czy może wielbłąd przejść przez ucho od igły? A ten z najgrawaniem odrzekł. Jakże to można przypuścić, żeby tak wielkie zwierzę jak wielbłąd mogło przejść przez ucho od igły. Wtedy Mojżesz zawołał: człowieku małéj wiary, nie zasłużyłeś na niebo i będziesz w piekle po śmierci. A idąc daléj spotkał owego drugiego człowieka i zadał mu to samo zapytanie, czy wielbłąd może przejść przez ucho od igły a ten z zapałem zawołał. Jeżeli się Bogu podoba nie tylko jeden wielbłąd ale tysiąc, i tysiąc tysięcy wielbłądów nawet przejdzie przez ucho od igły. Człowieku rzekł mu na to Mojżesz, wielka jest twoja wiara, ona ci otworzy bramę siódmego nieba.

  1. Słowo jest tu w liczbie podwójnéj, nie ma już wcale mowy o Jozuem.
  2. Kedr wyłamał dwie deski w okręcie.