Strona:Korczak-Bobo.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

Zosia nasłuchała się tego wszystkiego w kuchni. Zły humor mamy i jej się udzielił.
— Stasiu, nie kop się.
Stasio trącił ją nogą niechcący. Ale kiedy tak, to już naumyślnie ją kopnie.
— Mamo, Stasio się kopie.
— Wstydziłbyś się: taki stary chłop, a nie umie przy stole siedzieć.
I Stasiowi przychodzi do głowy, coby mama powiedziała, gdyby przy złym humorze wiedziała jeszcze o dwójce. Zamiast: „wstydziłbyś się“ byłoby: „Stasio, jak jeszcze raz ją ruszysz, to pójdziesz precz od stołu.“ I to jakim głosem!

∗             ∗

Taka otrzymana w poniadziałek dwójka podobna jest do wielkiej muchy naprzykrzonej i do kleksu na bibule. Jak mucha, brzęczy ona, plącze się w każdej myśli, przy każdej sposobności, i jak kleks na bibule, rozlewa się i rozrasta, coraz większa i większa, rośnie przez cały tydzień. — Gdyby to można odrazu powiedzieć mamie: „dostałem dwójkę“, i już się pozbyć. Tak byłoby lepiej: a przecież Stasio tak nie robi. I w sobotę nic nie mówi, chowa dziennik, aby nie psuć sobie niedzieli. „Nie dał dziennika,