w poniedziałek odda“. Ale niedziela zepsuta i tak. — Stasio już w niedzielę musi być spokojniejszy, już nie ośmieli się ani prosić o nic, ani uderzyć Józia albo Zosi; bo wie, że zawinił, i gdyby rodzice uważniej mu się przyjrzeli, toby mogli sami zauważyć: zamknie się w pokoju i niby się uczy — nie śmie czytać otwarcie pożyczonej książki.
Taka otrzymana w poniedziałek dwójka odbiera mu ochotę, odwagę, wiarę w siebie, chęć do pracy. Poco się uczyć, kiedy i tak ma już dwójkę i nic go nie ocali od gniewu rodziców. Choćby mu się udało nawet dostać czwórkę, to dwójka zawsze ją zasłoni.
I Stasio wie dobrze, że jeśli w poniedziałek dostanie dwójkę, to nigdy się na jednej nie skończy; zawsze w takim tygodniu we wszystkiem gorzej się wiedzie.
I kiedy we wtorek wyrwał go nauczyciel do tablicy, Stasio prawie był pewny, że dostanie dwójkę, z góry wiedział, że da mu właśnie takie zadanie, gdzie będzie dzielenie i mnożenie drobiej i że się pomyli.
Wczoraj korepetytor znów mu tłómaczył, że jeżeli cztery pomnożyć przez pół, to będzie dwa, a jeżeli rozdzielić to osiem. Była chwila, kiedy naprężył uwagę i zdawało mu się, że zaczyna rozumieć. Ale przyszło mu na myśl, że w takim razie, za-
Strona:Korczak-Bobo.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c4/Korczak-Bobo.djvu/page53-668px-Korczak-Bobo.djvu.jpg)