zrobiło, to ty mogłeś być czwartym, który zrobił.
— Jak było takie trudne, — zaczyna Stasio, ale przypomina sobie dwie dwójki i milknie.
— Myśmy, proszę pani, przerabiali wczoraj zadania, — mówi korepetytor, skubiąc górną wargę.
— Wczoraj to zamało, trzeba codzień robić z nim zadania.
I mama wychodzi zagniewana.
Chwila przykrego milczenia.
— I cóż to było za zadanie? — pyta korepetytor.
Stasio nie pamięta. — Niektórzy uczniowie zaraz na pauzie zaczęli się kłócić, kto dobrze zrobił i jak trzeba było robić, — przerabiali je na tablicy, — przepisywali na kartkach. — I co im z tego mogło przyjść, kiedy i tak wszystko przepadło?
„Czy starego indjanina złapali i zabili, czy też udało mu się uciec?“ — Stasio przed przyjściem korepetytora czytał. — Żeby to mama wiedziała!
— Jakto, godzinę siedziałeś nad zadaniem i nic nie pamiętasz?
— Żeby on się już wyniósł, myśli Stasio, — i przypomina sobie, że to dziś środa, i zaraz przyjdzie niemka.
— Daj zadacznik.
Strona:Korczak-Bobo.djvu/66
Ta strona została uwierzytelniona.