— Wiecie, że jak wejść do studni, to można w dzień widzieć gwiazdy.
— A jakże, zauważa ironicznie Józio.
— Nie — a jakże, bo pani mówiła.
— Twoja pani tyle wie, co zje.
— Żebyś ty wiedział tyle, co pani.
— Wszystkie baby nic nie wiedzą, mówi Józio, któremu udzielił się smutny nastrój Stasia.
— A mamusia także jest baba, to mamusia także nic nie wie. — Dobrze... dobrze...
Rozmowa się nie klei; Zosia się nie zraża.
— A jak patrzeć na błyskawicę, to się oślepnie.
— To ci także mówiła pani? — pyta Stasio, który już skończył drobne wiadomości w kurjerku.
— Nie, to ja sama wiedziałam.
Do pokoju wchodzi Ludwika.
— Stasiu, pani powiedziała, żeby Stasio grał... Niech Stasio rzuci kurjera, bo tam nic mądrego niema dla Stasia.
— Jak Ludwika nie umie czytać, to Ludwika nie wie, czy mądre, czy głupie.
— Nie umiem, bo mnie nie uczyli, — mówi Ludwika.
I Stasio żałuje, że jej tak powiedział. — Ludwika opowiadała im raz, kiedy mamy nie było, — jak ją biła macocha, jak ją po-
Strona:Korczak-Bobo.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.