Notatka: Dyżurna wyciera tablicę. Małgosia umyślnie (na złość) maże kredą. Dziwne.
Komentarz: Czasem zdumiewa nas jakiś czyn dziecka. Gdyby to zrobił A, byłoby zrozumiałe, ale ten?... I na tej zasadzie wahamy się nagle co do uprzednio postawionej djagnozy. W czynionej dziecku wymówce będzie: „no—no, więc to tak? a ja sądziłem... Pomyliłem się... teraz już... i t. d.“ — Obraża i uraża nas, że nas zwiedziono. — A tymczasem bywa, że w danym wyjątkowym przypadku B naśladuje kogoś: raz powiedział, zrobił to, co „inni“. — Małgosia widziała, jak wczoraj czy przed tygodniem ktoś inny drażnił dyżurną, ktoś, kto jej imponuje, do kogo pragnęłaby być podobną.
Notatka: Dziewczynki, proszę nie rozmawiać.
Komentarz: Dlaczego takie upomnienia w szkole dla „dobrze wychowanych“ działają? — Kara łagodnego upomnienia, niecierpliwego gestu, zdziwionego spojrzenia, kara wzruszenia ramion... Kara — ironiczna uwaga, zamiast rózgi, która chłoszcze pośladek, wyraz, który biczuje ambicję. „Brzydko — nie wypada“. — „Ostra“ wymówka — ostra, więc rani. — Może przypadkiem jestem u źródła ważnego zagadnienia. — Gdzie wyrasta ta potworna zależność człowieka od opinji, znieruchomienie pod groźbą śmieszności — aż do psiej czujności na to, co o nas pomyśli — kelner, szwajcar hotelowy?