Strona:Korczak-Momenty wychowawcze.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

mowa szeptem). 4. Do swojej. 5. Rozmawia z sąsiadką, ta wychodzi z ławki, Stasia na jej miejsce. 6. Przy stoliku naucz. 7. Wraca, w przejściu unosi się na rękach, silnie nachyla. 8. Oparta o ławkę rozmawia z dwiema cichym półgłosem. 9. Śmiech — rozmowa z grupą z pięciorga. 10. Szybko do 4 ławki z wiadomością. 11. Wraca na miejsce. 12. Wraca — zagląda do książki sąsiadki.

Notatka: — Nie chcecie myśleć — nie uważacie (ton bezsilnej, beznadziejnej rozpaczy).
Komentarz: W tej klatce wraz z dziećmi zamknięta jest i naucz., ona nie tylko zmusza, ale i sama musi, męcząc sama się męczy. Może dawniej próbowała, poszukiwała. Jeśli nie, to że nie wiedziała, nie umiała, warunki tak się złożyły. Mogła pomylić się w wyborze zawodu. Kto winien?

Notatka: Władzia podnosi palce (przelotna myśl, żeby nie zanotować — bo to mi psuje uprzednio postawione rozpoznanie).
Komentarz: Niechętnie zanotowałem, że Władzia — lekkoduch, wiercipięta — chce odpowiedzieć. — Dlaczego? — Właśnie, że przeczy memu ujemnemu poglądowi na nią, jako uczennicę, winien byłem fakt ten radośnie powitać i skrzętnie zanotować. — Władzia taka, jaką ją chcę mieć, nie powinna podnosić palców, powinna być szczęśliwa, że jej dają spokój, że nie zmuszają do odpowiedzi. — I właśnie przestępstwem mojem jest, że ja chcę, aby była taka, za jaką ją uznałem. — Toć powinienem badać taką, jaką jest, winienem chcieć dostrzec najwięcej, najwszechstronniej. Ale jestem leniwy, chcę, by Władzia była łatwa do poznania: przylepiłem etykietę — załatwione. Dwa podniesione palce — to nowe zjawisko, wymaga rewizji, nowego wysiłku myśli, by pogłębić pogląd. — Jestem niecierpliwy — śpieszę się. — „Poznawszy“ ją łatwą, już biegnę do innych — trudniejszych. Szybko załatwiam jednego pacjenta odczepną djagnozą, bo czeka szereg kolejnych. — Jestem ambitny — boję się o swe rozpoznanie, może dlatego właśnie, że niechlujnie uzasadnione, tandetnie sklecone —