Strona:Korczak-Momenty wychowawcze.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pewnie znasz Franka?
— Znam.
— A Felka?
— Nie znam.
Toż samo było przy arytmetyce. Zamiast: ogórki, dwa razy przeczytał: gruszki.
— Pięć gruszek, — oznajmia mi odpowiedź zadania.
— Ani się zaczyna.
Milknie, po chwili stanowczo z odcieniem gniewu:
— A właśnie, że pięć.
— A no pięć, ale nie gruszek.
— A czego?
— Zobacz, to będziesz wiedział.
— ...gru ...ogru ...ogó ...ogórków.
— A widzisz: słuchaj Stefan, może ty czarodziej jaki albo co: z Felków robisz Franków, z ogórków gruszki.
Jest taki miły w zadziwieniu, w tem zaskoczeniu, w tem: co się dzieje, jak to się stało, — że go całuję. (Zbyteczne zupełnie, — kiedy ja się od tego oduczę?).


Gniewa go niezrozumiały zwrot.
Czyta:
— Przekupka ma 9 jabłek. Ile jabłek jej zostanie, jeżeli 4 chłopców weźmie po 2 jabłka każdy.
I do siebie półgłosem:
— Jakiś tam każdy. (I głośno). Jedno jabłko.


∗             ∗

— Dwie monety... Monety, już wiem, co to jest, ale zapomniałem.
To pozornie nielogiczne zdanie ma jednak rozumną podstawę: jeśli nie wie, bo zapomniał, to może sobie jednak przypomnieć.


∗             ∗