Strona:Korczak-Momenty wychowawcze.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wychodź boso na dwór. Nie pij surowej wody. Czy ci nie zimno, czy brzuch nie boli?
Toć to właśnie egoizuje, deprawuje, ogłupia — „nasze“ dzieci.
Wrócił z warsztatu o 6-ej.
Nie chce jechać w niedzielę do Tarnopola.
— Po co? Tydzień i zaraz jeździć. Czy pan Walenty też z nami pojedzie? Czy długo będziemy?
Nie chce pisać listu do brata.
— Przecie go zobaczę.
— A jak go nie zastaniesz w domu?
— No to niech już będzie.
— Więc co na początku napiszesz?
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
— A dalej?
— Nie mogę wiedzieć.
— Czy napisać, że byłeś słaby?
— Nie!
Ledwo się powstrzymałem od ironicznego pytania: „no, a o ciastku z powidłami i salcesonie?”
List krótki: pracuję w warsztacie ciesielskim, robota mi się podoba, pan uczy mnie czytać i rachować, możesz być o mnie spokojny.
— Jak podpisać?
— Stefan Zagrodnik.
— A może napisać: całuję cię serdecznie.
— Eee, nie potrzeba.
— Dlaczego?
Szeptem:
— Bo się wstydzę.
Proponuję:
— Czy chcesz teraz ze swego przepisać na czysto, czy ja ci napiszę na kartce, a ty z kartki przepiszesz?