Strona:Korczak-Momenty wychowawcze.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.

Daję papier listowy i kopertę — Dwa razy probował, — nie udało się. — Tyle papieru zepsuł. — Dobrze, jutro z mojej kartki przepisze.
Zadania arytmetyczne robiliśmy bez przerwy półtorej godziny.
— Już dosyć?
— Nie, do końca stronicy.
Kto wie, czy zbiór zadań nie jest najlepszym podręcznikiem do ćwiczeń w czytaniu. — Zadania, zagadki, szarady, żartobliwe pytania — dziecko je nie tylko musi, ale chce zrozumieć. — Zresztą nie wiem: może rozdwojenie uwagi nie jest pożądane. — Dość, że w dzisiejszej lekcji zadania wyrugowały i zastąpiły czytanie.
— Ile pan papierosów pali, pewnie pięćdziesiąt?
— Nie, dwadzieścia.
— Niezdrowo palić: jeden chłopiec chuchnął na papier, to się zrobił cały żółty. Jak w papierosie jest wata, to zatrzymuje dym.
— A ty paliłeś już kiedy?
— Czemu nie?
— W ochronce?
— Nie, jak byłem z bratem.
— A skąd brałeś?
— Jak leżały na stole albo na szafie... A czy panu się kręci w głowie.
— Pewnie się trochę kręci.
— A mnie się kręciło... Ja nie chcę się przyzwyczajać do palenia.
Pauza.
— Prawda, ze jak będzie ciepło, to będziemy na koniach jeździli? (to dla niego ważne, — pamięta obietnicę).
— Lepiej, żebyśmy nie jeździli, a stali na miejscu.
— Nie, ja myślę — do Tarnopola.
— Konie boją się samochodów.