Strona:Korczak-Momenty wychowawcze.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeżeli za pierwszym razem czytałeś 3 minuty, a za drugim 3 min. bez 5 sekund, to i tak jest dobrze. Dalej: jeżeli dziś czytałeś dłużej, niż wczoraj, to trzeba tylko pomyśleć, dlaczego: albo — że śpiący dziś jesteś, albo że się zmęczyłeś więcej w warsztacie, albo że sanki ci przeszkodziły.
— A ja źle dziś czytałem?
— A ty sam jak myślisz?
— Nie wiem. (Po chwili wahania). Bo mnie się zdaje, że dobrze.
— Tak, dobrze dziś czytałeś...


Już i prawe oko mnie boli, łzawi się. Z trudem piszę, — muszę odpoczywać. A szkoda notatek — takie nieprzebrane skarby.

Dziewiąty dzień.

Stefan ma świerzbę. W przytułku miał ją dwa razy — raz leczył się trzy, a raz sześć tygodni. Nic dziwnego, że bał się przyznać, po dziecięcemu odkładając na później katastrofę. Teraz dopiero zrozumiałem, dlaczego parę razy dopytywał się, czy i kiedy będzie łaźnia. Zlekceważyłem te pytania — to był błąd. Powinna mnie była uderzyć, ździwić ta niezwykła troskliwość o czystość wojennego dziecka. Nie zwróciwszy uwagi, prawdopodobnie tłomaczyłem to sobie chęcią odwiedzenia, spróbowania nieznanej mu kąpieli (słyszał, że dla chorych jest łaźnia).
Na Walentym odkrycie to zrobiło niezmiernie silne wrażenie: co będzie z bielizną, z jedzeniem?
— Nigdy nic takiego nie miałem, mówi z wyrzutem, sądząc nie wiem czemu, że teraz już musi się zarazić.
Krótki wykład o świerzbie, jej etjologji, stopniu zaraźliwości, leczeniu — i to w ciągu trzech dni.
— Idź synku do warsztatu, a w obiad cię wysmaruję.
Tak, tu potrzebne było i pieszczotliwe słowo i pocałunek.
— Ja w domu nigdy krost nie miałem, — mówi szeptem.