Strona:Korczak-Momenty wychowawcze.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

Zamiast: łzy — czyta: zły...
W zadaniu gniewa go wyraz: otrzymał.
— Otrzymał, to przecie znaczy, że dostał. (Do siebie). Koniecznie — trzy... Dostał sześć śliwek...
Czyta:
— Nieufnie (jeszcze raz uważnie) — nieufnie (trzeci raz — z rezygnacją) nieufnie...
I czyta dalej...


Czyta:
— Biegły... biegły... Czy biedny?... Tu jest biegły...
Zastanawia go zwrot gramatyczny: „siedzisz, dziecię“. — Po przeczytaniu i upewnieniu się, że przeczytał dobrze, myśli nad tem.


— Proszę pana, czy w pana zegarku jest złota strzałka?
— Nie, zwyczajna.
— Bo są złote.
— A ty widziałeś?
— Widziałem: panna Lonia miała.
Innym razem:
— Niech pan sobie kupi pilniczek do pazurów.
— Poco?
— A taki, jak panna Lonia miała.
Widocznie sprawia mu przykrość, że ja — mężczyzna, oficer, teraźniejszy jego opiekun, — stoję niżej od panny Loni, upośledzony o złotą strzałkę i pilniczek.


Przed pójściem spać smaruję go.
— To za trzy dni wszystko przejdzie? — pyta się z niedowierzaniem.
— A dlaczego mi nie mówiłeś nic?
— Wstydziłem się (półgłosem).
— Czego? żeś chory?