14. O ile mnie pamięć nie myli, większość pism szkolnych przestawała wychodzić, bo nikt nie chciał przepisywać artykułów. Należy o tem pamiętać.
Sekretarz musi mieć zastępcę, musi mieć pomoc. Artykuły dłuższe mogą sami autorowie przepisywać w zgóry przygotowanych numerach; może nauczy to ich pisać zwięźlej.
Niech sekretarz dobrze obliczy czas i powie, jak obszerne ma być pismo: czy co tydzień kajet cały, czy każdy kajet na dwa numery. Bo to ważne. Mało doświadczeni a zapalni podejmują się często obowiązków, którym podołać nie mogą. — Należy z zegarkiem w ręku obliczyć, ile czasu zajmuje przepisanie jednej stronicy, ile godzin trwać będzie przepisanie numeru, ile czasu codziennie może poświęcić gazecie.
Bywały wypadki, że każdy numer przepisywał ktoś inny. — To ma swoje dobre strony, ale na początek jest niebezpieczne. Jeśli ktoś taki sposób wybierze — dobrze, — ale musi być jeden odpowiedzialny sekretarz. Koniecznie trzeba oddzielić redakcję od administracji pisma. Redaktor nie znajdzie czasu na wszystko: będzie zaniedbywał jedno, albo drugie. A pamiętajcie, że upadek pisma zawsze zaczyna się tak, że numery nie wychodzą w porę, że pismo się spóźnia, zrazu o dzień, potem o parę dni, o tydzień, — wreszcie przestaje wychodzić. Pismo, jak człowiek, może nagle umrzeć, a może zginąć po długiej chorobie.
Znam wypadek, że rodzice, widząc zaniedbanie w nauce gorliwego sekretarza, — zabronili mu przepisywać gazetę. I to trzeba wziąć pod uwagę.
Dlatego właśnie mówię, że nie należy się spieszyć z wydaniem pierwszego, choćby już gotowego, numeru, zanim nie będzie wszystko szczegółowo omówione.
Strona:Korczak Janusz - O gazetce szkolnej.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.