Kobieta ma w sobie pierwiastek tragiczny; macierzyństwo aureolę męczeńską nad głową jej rozświetla, mąż zasię krzyżem jest, na którym prędzej czy później zawiśnie niewiasta wszelka. A ponieważ do męczeństwa trzeba skarbu duszy — niewiasta posag w to wnosi.
Kobieta ma w sobie rys męczeński. Życie ssie z kobiety wszystkie jej soki żywotne, jak gdyby kobieta stworzona była tylko do karmienia, jak gdyby życie miało stosunki tylko z Ellen Key. Podłe jest życie, — rzekła raz kobieta, której się przed samym balem zrobił pryszcz na lewej łopatce.
Całe szczęście, że kobieta, nie mogąc rozumem, mierzy życie i podłość jego — uczuciem tylko; szczęście, bowiem, gdyby kobiecie dany był nieopatrznie rozum — musiałaby oszaleć. A tak tylko cierpi, kiedy jej umrze matka i kiedy jej umrze dobra krawcowa; cierpi, kiedy mąż strzelił sobie w biedny łeb i kiedy przyjaciółka sprowadziła sweater z Paryża; kobieta zawsze cierpi; a kiedy w kobiecie wstaje boleść, wtedy wstaje kobieta, aby pójść do samotnego mieszkania tego, który za nie nie płaci, ale kocha ją. Cóż kobiecie perskie dywany, za które zapłacił mąż jej; kobieta woli po tysiąc razy widok opuszczonego pokoju, kędy tylko kilka kart widokowych, rozwieszonych na czterech ścianach, patrzy na jej szczęście, które wymaga nieco zaparcia się siebie i pięknej bielizny.