kryminałów, nie byłoby sprawiedliwości, która jest, bądź co bądź, potrzebna w sprawach spadkowych.
Malarz tedy zamyślił się głęboko i rzekł duszy swojej: Musisz sobie, uważasz, znaleźć niewiastę, gdyż to jest porzebne dla zdrowia; niewiasta uleczy duszę i uleczy żołądek, który ci zmarniał na „własnym“ wikcie.
Malarz miał rację; smętek samotności jest podłym wynalazkiem i choćby dlatego, by człowiek nie był samotny, potrzebna jest kobieta na ziemi. Każdy sobie radzi wprawdzie, jak umie: jeden, aby nie być samotnym, ma kanarka, drugi psa, trzeci kota, inny wreszcie papugę, lub oswojoną małpę, — a przecież kobieta najlepsza jest z tej całej menażerji. Kobieta ma w sobie rozwinięte bardzo poczucie przywiązania, potrafi się w istocie przywiązać do człowieka, nieraz nawet tak bardzo, że ją odwiązać potem trudno; sufrażystki angielskie poszły w tym kierunku najdalej: przywiązują się do latarń i do sztachet.
Bardzo dobrem stworzeniem jest kobieta; miłe to jest wielce i sympatyczne, cudnie płacze, prześlicznie się śmieje; nie należy tylko jej drażnić i postępować zawsze w myśl zasady, że mądry zawsze kobiecie ustąpi. Dobrocią można u kobiety uzyskać wszystko, gdzie zaś nie można dobrocią, tam trzeba, chcąc nie chcąc, dorzucić jedwabną halkę albo parę lakierowanych bucików.
Miał tedy rację — jako się już raz rzekło i niepotrzebnie po raz drugi powtarza — młody malarz, który zatęsknił za kobietą. A tęsknota za kobietą jest jak długotrwające, uporczywe zapalenie okostne. Biedny malarz, wstawszy rano, przeciągał się leniwie i był smutny, a kiedy się kładł na łoże wieczorem, samotny, był jeszcze bardziej smutny. Każdy zwykł być smutny w takich razach, ale malarz to jest uczuciowe indywiduum, którego smutek ciągnie się z duszy, jak farba z tuby. Jest to smutek, nie wodą zaprawny, tylko smutek olejny, który sobie nawet z igraszek much nic nie robi i wszystko przetrwa, zawsze świeży i jednaki.