Strona:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/185

Ta strona została przepisana.
155
MEFISTOFELES


— Kocham! Sam jestem trochę poetą, podobno stylowy nawet. Wydzwaniałem niegdyś rymy szpadą, że mi wiersze spływały krwią. Lubiłem awanturę piękną, złocistą, bajeczną awanturę, która niepokoiła noc i ludzi, szaleństwa, do niczego niepodobne... Zdawało mi się nieraz, że, jak rycerz trubadur, szaleję pięknie... Co mówię! Jak św. Jerzy! O, filozofie! Śpiewałem madrygały i całowałem róże... Wychował mnie wiek, który piersi miał szerokie, wiek, co na mieczu spał i na lutni. Piękny wiek... Tak jest! Kocham poezję, i wściekłość mnie bierze na myśl, co ze mnie zrobił taki gbur Marlowe lub inny jemu podobny. A wy? Wy wszyscy jesteście suchotnicy i dlatego znieść was nie mogę, antypodów własnego myślenia, manekinów, rafinowanych fałszerzy wartości wszelkich.

Filozof spojrzał smętnie, jak dziecko.

— Niema nadziei?

— Żadnej, filozofie. Będzie gorzej. Wszystko jest jałowe i wszystko jest mdłe, nie macie płuc, ani nie macie serc, macie mózgi i macie żołądki; to miało walor, kiedy trzeba było zakuty plebejski tłum namówić do powrotu w rzymskie mury. A dziś? Gdzie są wasze serca? Imitacje, szczątki, wspomnienia serc?! Jesteście jak automaty w muzeum woskowych figur, najmądrzejszych, jakie były kiedykolwiek. I płodzicie w dalszym ciągu, ludzie bez fantazji, dla zachowania gatunku, któryby należało zachować w spirytusie...

— Tak... — jęknął filozof.

— Niech nie życie stwarza was, lecz wy stwarzajcie życie; bezczelnym trzeba być, aby cię nie zagłuszył byle grzmot, byle dzwon, byle krzyk. Urodzić w sobie trzeba odwagę, aby ci nie drżały nogi, filozofie, jak w chwili, kiedyś mnie ujrzał... Filozofja Powieś najpierw ją, a potem siebie! Mózg ci rozcieńcza i pęta ci nogi. Filozofie! Czybyś potrafił, naprzykład, na moim płaszczu wznieść się ze mną w chmury?

Filozof milczał.

— A widzisz... A byli tacy, co latali i ocierali się o gwiazdy i myli zbrudzone w szynkowni ciała w powodzi słońca. Byli tacy i byli piękni. Wznieś się tak, a będziesz