— Czego chcesz?
— Panie! ona to wszystko zrobi naodwrót.
Pan Bóg zdębiał.
— W istocie, — rzekł, — masz rację. Co zrobić?
— Móżeby przykazanie wygłosić naodwrót?
— Nie wypada, szwindel tutaj? Powiem jej, jak należy, a nuż się uda.
A obróciwszy oczy na niewiastę, rzecze:
— O czem to ja mówiłem? Aha! Masz tedy miłować męża swojego po wszystkie dni żywota. I służyć mu będziesz i będziesz mu posłuszna. A iżbyś spełniła przykazanie, rozumu mieć nie będziesz również po wszystkie dni żywota.
Niewiasta patrzyła skromnie, jak pensjonarka, kiedy katechety słucha.
— A teraz, — rzekł Bóg, — zostawię ciebie z mężem twoim. Czyń, co ci każe. Krzyknij no na Adama, mój kochany.
Anioł złożył obie dłonie w tubę i krzyknął:
— Panie Adamie! hop! hop!
— Mocno śpi, — rzekł dobry Bóg. — Krzycz głośniej.
— Panie Adaaamie! Chodź pan tu, mamy dla pana kobietę!
Coś zaszeleściło w gęstwinie i za chwilę wylazł z niej Adam; obrosłe zupełnie stworzenie z długą brodą, z długiemi pazurami; był mocno oblepiony błotem, we włosach głowy miał kępy trawy; ręce długie aż poniżej kolan; chodził pochylony bardzo naprzód; oczy miał głupkowate i czerwone. Wyglądał bestja, jakby z menażerji uciekł.
Zobaczywszy Pana Boga, mruknął coś, potem upadł na twarz i wydawał jakieś dziwne okrzyki.
— No, dobrze już, dobrze, — rzekł dobry Bóg. — Powstań Adamie i spójrz.
Adam powiódł skrwawionemi oczyma, ujrzał Hewę i zdumiał się.
— Stworzyłem ją dla ciebie, człowieku, na obraz i podobieństwo twoje. Trochę mi się, uważasz, ten interes nie