Potem jest fryzjerem. Nakłada na kretyńską głową swego noworodka perukę roztrzęsioną i powiada: będzie bohater z puszczy i z pola walki.
Albo nakłada mu ściśle określoną ilość włosów i rzecze: będzie bohater z salonu i będzie uwodził kobiety.
Potem jest szynkarzem podłym. Ponieważ niedowarzony mózg jego noworodka fermentuje i mógłby narazić na szwank mądrość słów jego, dolewa mu wody do fermentującej czaszki i powoduje rozmiękczenie mózgu, i rzecze: to jest Hamlet.
Potem mówi: stwórzmy bohatera na obraz i podobieństwo nasze! — i chce w twór swój tchnąć ducha.
Nic... Cisza...
Przeto dyszy jak miech kowalski.
Nic... Jeszcze cisza...
Bohater się nie rusza.
O, tworze niewdzięczny, o kreaturo szatańska!
Cisza...
Więc indywiduum, odbierające chleb fryzjerom, krawcom i szynkarzom, przyczepia sznurki do szlachetnych kończyn swego tworu, wsadza koło młyńskie w jego mózgownicę szlachetną, chowa się za malowany parawan i ciągnie za sznurek.
Omnes gentes plaudite manibus!
Aż inne indywiduum piszące, świadome niezrównanych procesów twórczych i sposobu inkwizycyjnego wyłamywania stawów tworom wspaniałym i z ducha żyjącym, spostrzegło końce sznurków i narobiło wrzasku.
I oto dnia tego powiesił się twórca na tym samym sznurku.
O, bohaterze mój!
Jeśli mi zginąć przyjdzie przez ciebie, lepiej, byś się nie rodził.
Pomnij bowiem, kreaturo nędzna:
Można żyć zapomocą sznurków i koła młyńskiego we łbie, można mieć żywot słodki; można chodzić w sławie,