Strona:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/84

Ta strona została przepisana.
68
KORNEL MAKUSZYŃSKI


— Potem urządzimy efektowny epilog ze śpiewami i tańcami.

— Rób, co ci się podoba.

— Rozpiszesz do wszystkich listy tej samej treści, prócz tej ze złotym zębem. Jest histeryczka i naprawdę zemdleje. Przygotujesz notatki do pism. Słuchasz?

— Słucham.

— Każdej z tych zacnych niewiast napiszesz, że to z jej powodu. Będziesz miał wspaniały pogrzeb i jeślibyś był w letargu, udusiłbyś się zapachem kwiatów, które ci zniosą. Sprytnie, co?

— Masz wprawę, miss... Mów dalej.

— Listów żadnych nie pal. Zrobi się przecież jakaś awantura. Och! Och! A fotografje masz? Trzeba będzie do ilustracji. Wyszukaj jakąś ponurą... Słuchaj, a może by się tak ubrać we frak?

— Kiepsko będę wyglądał, bardzo źle na mnie leży.

— No, to nie. Na pianinie zostawimy jakąś zwarjowaną sonatę. Ale! ale! Trzeba spalić „Nadzwyczajne przygody Sherlocka Holmesa“, — ty tego przecież nie możesz czytać, a mogliby potem znaleźć i skompromitowałbyś się za grobem. Trzeba będzie także rozpylić trochę perfum...

— Rozpyl ty, miss... Masz wprawę urodzonego karawaniarza.

— Poczekamy z całą historją, aż się świece zaczną dopalać. To dobrze robi, uważasz: „musiał wieść ze sobą straszną walkę, zanim się rzucił w przepaść, z której się nie wraca; z ostatnim błyskiem świec konających — skonał sam“. Mój drogi! Nietylko trzeba umieć żyć, lecz trzeba także umieć umrzeć. Ludzie to robią okropnie ordynarnie, aż się mdło robi, a człowiek przecież nie nato mądrze żyje, aby głupio umierał. Czy nie mam racji?

— Ty, miss, masz zawsze rację.

— Zresztą czyż nie jest dla publiki djabła wart dramat, który się nudnie kończy? Czy takiego autora nie należy powiesić na pierwszej kopcącej latarni? Tyle jest na świecie nudy, wskutek tego, że się tak wszystko bezmyślnie dzieje,