Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/101

Ta strona została przepisana.

ny trefnych opowiastek, oraz figlów płatanych sąsiadom. Ten typ dowcipu zanika z dnia na dzień, wyparty tem, co lord Byron nazywa angielskim, cantem“.
Na swoje nieszczęście, stanąwszy pod Złotem Słońcem, w oberży niejakiego Mitouflet, niegdyś grenadjera Gwardji Cesarskiej, przyżenionego do bogatej właścicielki winnic, i powierzywszy mu konia, Gaudissart udał się do koronnego kpiarza, bawiciela całego miasteczka, kawalarza zmuszonego tak ze swojej roli jak z natury obmyślać wciąż nowe figle. Ten wiejski Figaro, były farbiarz, cieszył się siedmioma czy ośmioma tysiącami franków renty, ładnym domkiem na wzgórzu, małą tłuściutką żonką i wybornem zdrowiem. Od dziesięciu lat nie miał już innych trosk, jak tylko myśleć o swoim ogrodzie, o swojej żonie, o tem, aby córkę wydać za mąż i o partyjce wieczornej. Znał wszystkie plotki w okolicy, maczał palce w wyborach, wojował z wielkimi właścicielami i dawał dobre obiady; człapał na koniu zajrzeć co się dzieje w Tours i dokuczał proboszczowi; wreszcie — jedyny dramat tego życia — czekał aż dojrzeje do kupna kawałek ziemi, wcinający się w jego winnicę. Krótko mówiąc, wiódł życie tureńskie, życie małomieszczańskie na wsi. Była to zresztą najwybitniejsza figura z całego mieszczaństwa, głowa małej gminy zazdrosnej, zawistnej, wysmażającej i obnoszącej plotki przeciw arystokracji, rzucającej