Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/104

Ta strona została przepisana.

zywaną barbarzyńską przez spekulantów, którzy nie mogą jej ukąsić.
Ponad tą lubą okolicą, zwaną Doliną Zalotną dla jej falistości, dla jej zakrętów odsłaniających się za każdym krokiem, i coraz milszych oku w miarę jak się nią posuwać, czyto się wstępuje w górę czy schodzi w dół rozkosznemi ścieżkami, w domku otoczonym winnicą, mieszkał człowiek wpół obłąkany nazwiskiem Margaritis. Z pochodzenia Włoch, Margaritis był żonaty, nie miał dzieci, a żona pielęgnowała go z poświęceniem, które zyskało jej powszechne uznanie. Nie było zresztą bez niebezpieczeństwa pożycie z człowiekiem, który, wśród innych manji, nosił przy sobie dwa długie noże i groził jej niemi czasem. Ale któż nie zna cudownego poświęcenia, z jakiem mieszkańcy prowincji poświęcają się dla istot cierpiących, może z obawy przed hańbą, jaka czeka kobietę, która odda dziecko albo męża do szpitala. Któż nie zna zarazem wstrętu, jaki żywią mieszkańcy prowincji do tego, aby opłacać dwa albo trzy tysiące franków wymagane w Charenton albo w domu zdrowia? Kiedy ktoś wspomniał pani Margaritis o doktorze Dubuisson, Esquirol, Blanche, albo innych, wołała ze szlachetnem oburzeniem oszczędzić swoje trzy tysiące franków, trzymając biedaka w domu.
Dzikie kaprysy tego człowieka podyktowane szaleństwem wiążą się ściśle z zakończeniem tej przygody, trzeba tedy przytoczyć najzna-