Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/105

Ta strona została przepisana.

mienniejsze. Margaritis stale wychodził z domy w ulewny deszcz, i przechadzał się z gołą głową po winnicy. W domu, raz po raz, domagał się gazety; aby go zaspokoić, żona albo służąca podawały mu stary prowincjonalny dziennik, i od siedmiu lat nie spostrzegł się jeszcze, że czyta wciąż ten sam numer. Dla lekarza byłby może interesujący związek jaki istniał między tem żądaniem dziennika a zmianami atmosferycznemi. Stałą troską warjata było sprawdzać stan nieba, w związku z jego działaniem na wino.Zazwyczaj, kiedy żona miała gości (co zdarzało się prawie co wieczór, gdyż sąsiedzi, litując się jej położenia, zachodzili na partyjkę bostona), Margaritis siedział w milczeniu, zaszywał się w kąt i nie ruszał się stamtąd: ale kiedy dziesiąta wybiła na wielkim zegarze zamkniętym w podłużnej szafce, wstawał z ostatniem uderzeniem z dokładnością zabawki mechanicznej, podchodził zwolna do graczy, spoglądał na nich wzrokiem dość podobnym do automatycznego spojrzenia owych Turków wystawionych na bulwarze du Temple w Paryżu, i mówił: „Wynoście się!“
W pewnych epokach człowiek ten odzyskiwał dawną bystrość; wówczas dawał żonie doskonale rady co do sprzedaży wina, ale zarazem stawał się szczególnie nieznośny, kradł w szafie łakocie i pożerał je pokryjomu. Czasami, kiedy schodzili się codzienni goście, odpowiadał na ich grzeczności uprzejmie, ale najczęściej prawił rze-