Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/108

Ta strona została przepisana.

no. Za całą mądrość staramy się po bożemu sprzedawać drożej niż nas kosztuje. Tą koleją będziemy wędrować nadal, i ani Pan Bóg ani djabeł nas z niej nie wytrąci. Ale dam panu dobrą radę, a dobra rada to jak oko w dłoni, powiada przysłowie. Mamy w miasteczku dawnego bankiera, w którego rozumie ja osobiście pokładam wielkie zaufanie; jeżeli pan uzyska jego zgodę, ja przyrzekam moją. Jeżeli pańskie propozycje dają istotne korzyści, jeżeli zyskamy to przekonanie, wówczas za głosem pana Margaritis, do którego ja dołączę mój, znajdzie się w Vouvray dwadzieścia bogatych domów, których sakiewki się otworzą i które wezmą pańskie specyfiki.
Słysząc nazwisko warjata, pani Vernier podniosła głowę i spojrzała na męża.
— Ot, właśnie moja żona wybiera się pono do pani Margaritis, ma do niej iść z naszą sąsiadką. Niech pan zaczeka chwilę, zaprowadzą pana. — Wstąpisz po panią Fontanieu, rzeki stary farbiarz, mrugając na żonę.
Wskazać kumoszkę, która była największą śmieszką, największym „pyskiem“, największą jowialistką w okolicy, czyż to nie znaczyło powiedzieć pani Vernier, aby wzięła świadków sceny, jaka się rozegra między komiwojażerem a warjatem, tak aby nią bawić miasto przez miesiąc? Oboje Vernierowie odegrali tak dobrze swoją rolę, że Gaudissart nie powziął najmniejszego podejrzenia i dal się najzupełniej złapać: podał