go kocha zanadto. Ta która właśnie przechodziła, która się będzie rozbierała, przebierała trzy razy może tego wieczora, za chłopkę, za księżniczkę, za tyrolkę, etc., ma jakichś dzieście franków miesięcznie.
— Lepiej się ubiera niż nasza prefekcina...
— Gdyby pan poszedł do niej, rzekł Bixiou, ujrzałby pan pokojówkę, kucharkę i lokaja. Zajmuje wspaniały apartament przy ulicy Saint-Georges, słowem jest — w tym stosunku w jakim są dzisiejsze majątki we Francji do dawniejszych — szczątkiem „panienki z Opery“ z XVIII wieku. Karabina, to potęga: w tej chwili wodzi na nitce du Tilleta, bardzo wpływowego bankiera i posła...
— A powyżej tych dwóch scebli baletu, co jest jesce? spytał Gazonal.
— Spójrz! rzekł kuzyn, pokazując mu wytworny powozik, który skręcał z bulwaru w ulicę Grange-Batelière, oto primaballerina, której nazwisko na afiszu ściąga cały Paryż. Zarabia sześćdziesiąt tysięcy rocznie i żyje jak księżna: wartość twojej fabryki nie wystarczyłaby na kupienie prawa powiedzenia jej trzydzieści razy dzień dobry.
— Ba, powiem dzień dobry sam sobie, to będzie o wiele taniej!
— Widzi pan, rzekł Bixiou, na przedzie kolaski pięknego młodego człowieka. To wicehrabia o pięknem nazwisku, jej pierwszy ochmistrz
Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/150
Ta strona została przepisana.