Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/157

Ta strona została przepisana.

— Lizeta niema szala, odparł szpieg, w którego twarzy żaden muskuł nie drgnął. Nazywam ją Lizeta przez pamięć Berangera.
— Masz pan Lizetkę i tkwisz w swojem rzemiośle! wykrzyknął cnotliwy Gazonal.
— To takie zabawne! Są amatorzy rybołóstwa i polowania, a przecie tropić człowieka w Paryżu, to o wiele bardziej zajmujące.
— W istocie, rzekł Gazonal sam do siebie, trzeba na to talentu...
— Gdybym panu wyliczył przymioty, jakich żąda się od chwata w naszej branży, rzekł Fromenteau, który szybkim rzutem oka przejrzał Gazonala na wylot, pomyślałby pan że ja mówię o genjuszu! Czyż nie trzeba nam wzroku rysia? — Odwaga. (Wpadać jak bomba do domów, przystępować do ludzi tak jakby się ich znało, proponować łajdactwa, które zawsze przyjmują, etc). — Pamięć. — Bystrość. — Pomysłowość. (Znajdywać w lot podstępy, i to za każdym razem inne, bo szpicel musi się stosować do charakteru i narowów każdego); to dar niebios. — Wreszcie Zwinność, Siła etc. Wszystkie te przymioty, panowie, wymalowane są nad bramą Gimnazjum Amoros jako godło Cnoty! Musimy posiadać to wszystko, pod grozą postradania stu franków miesięcznie, jakie nam daje rząd albo też Straż handlowa.
— Wygląda pan na niepospolitego człowieka, rzekł Gazonal.