— I wciąż jest kapelusznikiem! wykrzyknął południowiec chwytając towarzysza za ramię.
— Zobaczysz go, odparł Leon. Potrzebujesz kapelusza, dostaniesz gratis.
— Czy pana Vital niema? spytał Bixiou, nie widząc nikogo za kantorem.
— Pan robi korektę w gabinecie, odparł subjekt.
— Hę? co za styl! rzekł Leon do kuzyna. Następnie, zwracając się do subjekta: „Czy będziemy mogli z nim mówić, nie przerywając jego natchnienia?“
— Proszę wprowadzić panów, rzekł głos.
Był to głos dostojny, głos człowieka, który może być wybrany posłem, głos możny i zamożny.
I Vital raczył się ukazać osobiście, cały odziany czarno, strojny we wspaniałą koszulę, z djamentem w żabocie. Trzej przyjaciele ujrzeli ładną i młodą kobietę siedzącą przy biurku nad haftem.
Vital jest to mąż lat około czterdziestu, u którego wrodzona jowialność znikła pod naciskiem ambicji. Jest średniego wzrostu jak wszystkie bogate natury. Dość zażywny, dbały o swą osobę. Włosy na czole nieco przerzedzone, ale on podkreśla jeszcze tę łysinę, aby sobie nadać wygląd człowieka trawionego myślą. Ze sposobu w jaki go słucha jego żona, widać, że wierzy w genjusz i dostojeństwo męża. Vital lubi artystów
Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/160
Ta strona została przepisana.