Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/162

Ta strona została przepisana.

— Czy będę miał zaszczyt przystroić pańską głowę? spytał Vital z radosną usłużnością.
— Ta sama cena co dla mnie, rzekł Bixiou.
— Rozumie się!Za całe honorajrum żądam jedynie tej przyjemności, aby być czasem cytowany przez panów! Panu trzeba kapelusza malowniczego, a la pan Lousteau, rzeki spoglądając na Gazonala z doktorską miną. Pomyślę.
— Pan sobie zadaje wiele trudu, rzekł Gazonal do paryskiego przemysłowca.
— Och tylko dla kilku osób, dla tych co umieją ocenić moje względy. Ot, wie pan, w arystokracji jeden jedyny człowiek zrozumiał kapelusz: książę de Bethune. Jakim cudem mężczyźni nie pojmują tak jak pojmują to kobiety, że kapelusz to pierwsza rzecz, która uderza oko, i nie pomyślą o tem, aby zmienić obecny system, który jest — powiedzmy to — ohydny. Ale wśród wszystkich narodów Francuz jest osobnikiem, który najuparciej tkwi w głupstwie. Ja znam dobrze wszystkie trudności, panowie. Nie mówię o moich pismach w tej materji, którą, jak sądzę, ująłem jak filozof. Mówię wyłącznie jako kapelusznik. Ja jeden umiałem dać charakter haniebnemu nakryciu głowy, którego używa Francja, aż do chwili w której uda mi się je obalić.
Wskazał okropny dzisiejszy kapelusz.
— Oto wróg, panowie, rzekł. I powiedzieć, że najinteligentniejszy naród na ziemi godzi się