— O firmę Beunier i Spółka, odparł Bixiou rad dowiedzieć się czegoś o osobie która go interesowała.
— Och! rzekła, za to wystarczy dwadzieścia franków.
— A to jak?
— Mam wszystkie klejnoty matki, do trzech miesięcy zostanie w jednej koszuli. Już sama nie wie skąd ma wycisnąć pieniędzy na procenty od tego co jej pożyczyłam. Tędy chcesz się żenić, figlarzu?... rzekła. Daj pan czterdzieści franków, napyskuję wam więcej niż za sto talarów.
Gazonal pokazał czterdziestofrankówkę, a pani Nourisson podała przerażające szczegóły tajemnej nędzy kilku kobiet rzekomo z towarzystwa. Wprawiona w dobry humor tandeciarka odsłoniła swoją fizjognomię. Nie zdradzając żadnego nazwiska, żadnej tajemnicy, przyprawiła o dreszcz dwóch artystów, wykazując im, że mało które szczęście w Paryżu nie opiera się na chwiejnych podstawach kredytu. Ma w swoich szufladach nieboszczki babki, żyjące dzieci, nieboszczyków mężów, umarłe wnuczki, wspomnienia oprawne w złoto i brylanty! Dowiedziała się przerażających historji wypytując nawzajem o siebie swoich klijentów, wydzierając im ich tajemnice w chwili namiętności, kłótni, gniewu, oraz w czasie owych obleśnych rozmówek jakimi dobija się targu o pożyczkę.
Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/169
Ta strona została przepisana.