Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/18

Ta strona została przepisana.

gód nietyle dla przyjemności grania w nich roli, ile dla opowiedzenia ich.
— Ostatecznie, pan i margrabina de Rochefide opłaciliście nasze komorne, a nie wyobrażam sobie, wedle tego jak się przedstawia sytuacja, abym ja kiedy zapłaciła pańskie.
— Kto wie! może się pani trafi taki sam los jak pani de Rochefide.
— Czy pan uważa, że to taki wielki los wrócić do męża!
— Nie, to tylko wielkie pieniądze. A więc, słucham.
Pani de La Baudraye przeczytała co następuje:
„Rzecz dzieje się przy ulicy Chartres du Roule, we wspaniałym salonie. Jeden z najsławniejszych autorów dzisiejszej epoki siedzi na kanapce obok bardzo dostojnej margrabiny, której jest oddany tak, jak musi być oddany człowiek, wyróżniony przez kobietę, trzymającą go przy sobie nietyle jako namiastkę, ile jako wygodnego patito.
— No i cóż, rzekła, czy pan znalazł te listy, o których pan mówił wczoraj, i bez których nie mógł mi pan opowiedzieć wszystkiego co dotyczy jego?
— Znalazłem!
— Ma pan głos; słucham pana, jak dziecko, któremu matka opowiada Czerwony Kapturek.