Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/194

Ta strona została przepisana.

nać jego sposób mówienia z wysłowieniem tego przemysłowca. Powiesz mi potem, który z dwu jest większy oryginał.
— Nie śmiej się, Gazonal, rzekł Bixiou, przedrzeźniając uciesznie intonację Leona, Jak sądzisz, czem się zajmuje Marjusz?
— Czesaniem.
— Uzyskał, odparł Bixiou, monopol sprzedaży koni en gros, tak samo jak jakiś kupiec korzenny, który nam sprzeda pasztet za trzy franki, zdobył sobie monopol sprzedaży trufli. Eskontuje weksle w swojej branży, pożycza na zastaw klijentkom kiedy są w kłopocie; bierze kapitały na dożywocie; gra na giełdzie; jest akcjonarjuszem wszystkich dzienników mód; wreszcie sprzedaje pod nazwiskiem pewnego aptekarza haniebny specyfik, który na niego samego daje trzydzieści tysięcy franków rocznie, a który kosztuje za sto tysięcy rocznie anonsów.
— Czy to możliwe? wykrzyknął Gazonal.
— Zapamiętaj pan to, rzekł poważnie Bixiou. W Paryżu niema małego handlu, wszystko tam olbrzymieje, od sprzedaży gałganów aż do sprzedaży zapałek. Szynkarz, który z serwetką pod pachą wita cię gdy wchodzisz do sklepu, może mieć pięćdziesiąt tysięcy renty; garson z restauracji ma czynny i bierny cenzus wyborczy. Jegomość, którego widząc go na ulicy wziąłbyś za żebraka, ma w kieszonce od kamizelki za sto tysięcy franków djamentów i nie ukradł ich.