— We wrześniu.
— Niech pan pokaże rękę.
Pani Fontaine wpatrzyła się bardzo uważnie w linje ręki którą jej podał. Wszystko to działo się bardzo poważnie, bez aparatu czarnoksięstwa, z prostotą z jaką rejent wypytuje się o intencje klijenta przed spisaniem aktu. Stasowawszy karty, poprosiła Gazonala aby je przeciął i złożył sam na trzy kupki. Wzięła kupki, złożyła je na sobie, przyjrzała się im tak, jak gracz przygląda się trzydziestu sześciu numerom ruletki, nim zaryzykuje stawkę. Gazonal czuł zimno w kościach; nie wiedział już gdzie jest: ale jego zdumienie wzrosło, kiedy ohydna stara, której fałszywy kok zawierał więcej czarnych wstążek niż włosów fryzowanych w loczki, oznajmiła mu zachrypłym głosem wszystkie nawet najtajniejsze szczegóły jego życia. Opowiedziała mu jego upodobania, przyzwyczajenia, charakter, nawet myśli z dzieciństwa; wszystko co mogło nań wpłynąć, jego chybione małżeństwo, czemu, z kim, dokładny opis kobiety którą kochał, wreszcie z jakich stron przybywa, jego proces, etc.
Gazonal przypuszczał jakąś mistyfikację przygotowaną przez kuzyna: ale zaledwie powziął tę myśl, natychmiast uczuł jej niedorzeczność. Stanął w osłupieniu przed tą istotnie piekielną władzą, której wcielenie pożyczyło od ludzkości wszystkiego, co we wszech czasach wyobraźnia poetów i malarzy uważała za rzecz naj-
Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/205
Ta strona została przepisana.