Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/210

Ta strona została przepisana.

stać... rzekł południowiec zdziwiony że się znalazł w ogromnej sali czekalnej.
— To zależy, odparł Bixiou; biorąc rzecz materjalnie, to kosztuje tyle, co kurs dorożki: trzydzieści su; politycznie, trzeba dać coś więcej. Jaskółki myślały, powiedział pewien poeta, że Łuk tryumfalny na placu Zgody zbudowano dla nich; my artyści myślimy, że ten gmach zbudowano aby nadrobić braki Komedji Francuskiej i ubawić nas. Ale ci aktorzy kosztują o wiele drożej, i nie codziennie dają nam widowisko, któreby się opłaciło.
— Więc to jest Izba!... powtarzał Gazonal. I mierzył krokami salę, gdzie znajdował się w tej chwili jakiś dziesiątek osób, przyglądając się wszystkiemu z miną, którą Bixiou utrwalał w pamięci. Miał ją odtworzyć na jednej z owych słynnych karykatur, które czynią zeń rywala Gavarniego.
Leon szepnął coś jednemu z woźnych, krążących ustawicznie między tą salą, a salą obrad, z którą ta sala łączy się zapomocą korytarza, gdzie się mieszczą stenografowie Monitora i kilku urzędników Izby.
— Co do pana ministra, odpowiedział woźny Leonowi w chwili gdy Gazonal się zbliżył, to wiem że jest, ale nie wiem czy pan Giraud jest jeszcze. Zaraz zobaczę...
Kiedy odźwierny otworzył jedną połać drzwi któremi wchodzą tylko posłowie, ministro-