Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/220

Ta strona została przepisana.

— Kruche ciasto które się schrupie, odparł Masson. Po pierwsze nie dopuścimy do użycia armat; powtóre, mamy małą maszynkę, potężniejszą niż wszystkie fortyfikacje świata: maszynkę, będącą dziełem lekarza, który wyleczył więcej ludzi, niż ich zabijali lekarze w epoce kiedy funkcjonowała.
— Ależ pan gorący, rzekł Gazonal, którego mina Publikoli przejęła dreszczem.
— To konieczne! jeżeli przychodzimy po Robespierze i Saint-Juście, to po to aby ubić lepiej. Oni byli tchórze, i widzicie panowie co przyszło: cesarz, starsza linja i młodsza linja! Góra nie dosyć obrała z gąsienic drzewo społeczne.
— A ba! pan, który będziesz, jak powiadają, konsulem, czy też czemś w rodzaju trybuna, pamiętaj pan, rzekł Bixiou, że ja od dwunastu lat proszę pana o protekcję.
— Nic się panu nie stanie! My będziemy potrzebowali wesołków, będzie pan mógł zająć miejsce Barere’a, odparł pedikurzysta.
— A ja? rzekł Leon
— Pan! pan jesteś moim klijentem, i to pana ocali; bo genjusz jest wstrętnym przywilejem, któremu za wiele czyni się miejsca we Francji. Będziemy zmuszeni uprzątnąć kilku naszych wielkich ludzi, dla nauczenia innych, aby byli prostymi obywatelami...